wtorek, 9 lutego 2016

My mad fat diary - dlaczego warto obejrzeć.

Brytyjskie seriale są dość specyficzne, poruszają trudne tematy, są szczere, a czasami przerysowane. Problemy, o których mówią są bardzo często tematami tabu, np. w Skins: trudne, wręcz patologiczne, relacje rodzinne, seks młodych, nieodpowiedzialnych i nieświadomych ludzi, samookaleczenie, robienie rzeczy niezgodnych ze sobą aby przypodobać się rówieśnikom czy chociażby trudności, jakie miał jeden z głównych bohaterów po wypadku (Tony z duszy towarzystwa staje się samotnym, cierpiącym chłopakiem, który musi nauczyć się wszystkiego od nowa, włącznie z pisaniem, chodzeniem, radzeniem sobie ze sobą i swoją seksualnością w nowej, bardzo trudnej sytuacji).




Ale nie o 'Skinsach' chciałabym dzisiaj pisać... Kilka miesięcy temu natknęłam się na brytyjski serial My Mad Fat Diary. Nieczęsto możemy oglądać filmy i seriale, w których główni bohaterowie są dalecy od obecnych 'kanonów piękna'. Byłam dość sceptyczna przed obejrzeniem pierwszego odcinka, ale kiedy już zaczęłam - nie mogłam skończyć. Główną bohaterką jest Rae, dziewczyna ze sporą nadwagą i kupą kompleksów. Rachel bardzo chce być kochana i 'normalna', taka jak jej rówieśnicy, co jej w tym przeszkadza? Głównie ona sama i obraz jaki zbudowała o sobie. Nie pomaga jej fakt, że leczyła się w szpitalu psychiatrycznym. Na szczęście w końcu na jej drodze pojawia się uroczy i przystojny Finn :) Tylko czy uda mu się zburzyć mur zbudowany z niepewności, smutku, kompleksów i niskiej samooceny? Nie chciałabym zdradzać za wiele, obejrzyjcie sami!











Dlaczego ten serial tak mnie wciągnął i wywarł na mnie ogromne wrażenie? Może dlatego, że po części utożsamiam się z Rae, miałam i mam podobne kompleksy (chociaż nie tak bardzo nasilone!), miałam i mam podobne pragnienia, relacje z mężczyznami też wyglądają w pewnej części podobnie.. ;) Z drugiej jednak strony ten serial pokazuje jak bardzo jesteśmy wobec siebie krytyczni, jak bardzo wydaje nam się, że inni ludzie odbierają nas negatywnie, jak bardzo sami siebie krzywdzimy. Dużo przemyśleń... dużo refleksji. Po ostatnim odcinku, wbita w fotel, postanowiłam popracować nad samooceną. Obejrzyjcie (a może już widzieliście?), dajcie znać co sąsiedzie!


Poniżej piosenka z serialu, uwielbiam to wykonanie :)


Całuję, Ania

piątek, 5 lutego 2016

Inspiracje - styczeń.

Pod koniec każdego miesiąca (albo jak w tym przypadku na początku kolejnego ;) ) chciałabym pokazać Wam co mnie inspirowało, co sprawiło, że chciało mi się tworzyć, pisać, fotografować... :)

Nigdy nie robiłam postanowień noworocznych... W tym roku będzie inaczej, chociaż nie do końca ;) Jedną z kilku rzeczy, które chciałabym zrobić w 2016 roku to nauka konturowania. Nie jestem mistrzem makijażu. Zazwyczaj nakładam podkład, puder, bronzer/róż i maluję oczy (raczej nie cieniami, bo po kilku godzinach jestem cała rozmazana... zazwyczaj wodoodpornym eyelinerem) plus rzęsy również wodoodpornym tuszem. Bardzo chciałabym opanować sztukę makijażu. Konturowanie, które podbija świat, bo całkowicie zmienia wygląd twarzy (umiejętnie zrobione na zdecydowany plus!) oraz makijaż powiększający oczy i ukrywający (na ile się da ;) ) opadające powieki :) O moich postępach (lub ich braku) będę od czasu do czasu pisała na blogu. Szukajcie tagów makijaż, makeup, make-up.
(Zdjęcia: żródło Pinterest)



 















Cały czas staram się urządzić moje mieszkanie. Przez ostatnie dziewięć miesięcy robiłam to trochę na chybił trafił... Wiedziałam co mi się podoba i jaki styl lubię ale nie miałam pojęcia jak ma wyglądać efekt końcowy. Pewniej grudniowej nocy olśniło mnie :) Przeglądając po raz setny różne strony o urządzaniu niedużych pomieszczeń w końcu zaczęłam widzieć moje mieszkanie w pełni urządzone. Lubię różne style od skandynawskiego do amerykańskiego. Najważniejsze żeby było przytulnie, miło, jasno, funkcjonalnie. Bardzo żałuję, że mieszkam w bloku, bo nie mogę pozwolić sobie na wymarzony kominek (ale na to znalazłam już rozwiązanie ;) więcej za 2-3 miesiące na blogu jak już wszystko będzie gotowe :) ). Do lata chciałabym też urządzić balkon ale najpierw mieszkanie, potem pewnie działka i na końcu balkon, o którym marzę :)



 



 









Kolejny rozdział w moim podsumowaniu styczniowych inspiracji to legowiska i hamaki dla zwierzaków! Jeśli chce się mieć mieszkanie w określonym stylu to warto również zwrócić uwagę na posłanka dla naszych pupili. W tej chwili do wyboru mamy setki a nawet tysiące różnych legowisk, dzięki czemu nie będziemy mieli problemu z dopasowaniem ich do stylu panującego w mieszkaniu/domu :)










Całuję, Ania